Uruchomiona zostaje pomoc dla najbardziej poszkodowanych
"Chcemy, żeby to było bardzo szybkie, elastyczne, żeby ludzie nie musieli czekać, kiedy potrzebują takiej nagłej pomocy" - powiedział szef rządu. Przekazał, że udzielanie pomocy finansowej będą koordynować wojewodowie, a na poziomie gmin rozstrzygane będzie, kto potrzebuje takiego zasiłku.
Premier powiedział, że będzie to pomoc podobna do tej, jaką jego rząd uruchomił po raz pierwszy wobec poszkodowanych po przejściu serii trąb powietrznych w sierpniu 2008 r.
Donald Tusk zwrócił się do mieszkańców zagrożonych zalaniem terenów. "Chcemy gorąco poprosić wszystkich, którzy mieszkają w tych miejscach, gdzie woda podchodzi coraz wyżej, którzy czują się zagrożeni, żeby w sposób zdyscyplinowany podporządkowywali się poleceniom i prośbom straży pożarnej i policji. Chodzi tu przede wszystkim o ewakuację z miejsc, które są naprawdę zagrożone" - powiedział premier.
Jak wskazał, z przekazanych mu przez strażaków informacji wynika, że są miejscowości, w których trudno przekonać mieszkańców do opuszczenia domów. "A za godzinę, może za pięć godzin ewakuacja nie będzie możliwa" - zastrzegł. Podkreślił, że służby są do tych działań przygotowane, na osoby ewakuowane czekają autokary. "Bardzo proszę, by nie ryzykować i współpracować ze strażą i policją. Oszczędzamy czas, gdy ludność cywilna współpracuje w sposób harmonijny ze służbami" - dodał.
Premier zapewnił też, że kiedy wody opadną, służby zostaną z ludźmi. "W 1997 r. ludzie zostali bezradni, z dramatem, zalanymi wodą i błotem domami. Ludzie nie mogą zostać sami po dramatycznych wydarzeniach, wydaliśmy dyspozycje w tej sprawie" - podkreślił Tusk.
Po konferencji Tusk pojechał do Głuchołaz, gdzie zagrożenie powodziowe jest obecnie największe. Przypomniał, że "są tam dwa mosty, prowizoryczny i ten w budowie". "Jak tutaj dojeżdżałem do Nysy, to woda dotykała już pierwszego mostu i dochodziło już do spiętrzenia wody" - relacjonował.
Wskazał, że sytuacja jest tam krytyczna z powodu ryzyka zerwania przez wodę mostu. "Trudno nawet przyjąć konsekwencje ewentualnego zawalenia się tego mostu prowizorycznego. Nie wiadomo wtedy jak woda popłynie, więc musimy być bardzo skoncentrowani w samych Głuchołazach, też ewentualnie na szybkiej pomocy, jeśli taka będzie potrzeba" - wyjaśnił.
Premier powiedział też, że na razie drogi krajowe generalnie są przejezdne. Zauważył, że "oczywiście jest bardzo dużo lokalnych podtopień". Tusk zwrócił uwagę, że chociaż termin "lokalne podtopienie" brzmi niegroźnie, to "jednak dla ludzi na miejscu jest to droga pod wodą, czy część wsi, czy część miasta pod wodą".
Tusk mówił też o prognozach pogody dotyczących opadów w Czechach. "Z jednej strony niektóre prognozy mówią o być może malejących opadach, ale te wskazania na wodach czeskich są bardzo niepokojące, więc można się spodziewać, że w wielu miejscach ta woda będzie jeszcze wyżej, znacznie powyżej stanów alarmowych" - poinformował. Dodał jednak, ze "prognozy, i w Czechach, i w Polsce są korygowane i co jakiś czas się zmieniają. Zdarzenia pogodowe nie są do końca przewidywalne". Jak podkreślił, należy brać pod uwagę najbardziej wymagający rozwój sytuacji. "Musimy być zmobilizowani na wypadek scenariusza najbardziej negatywnego" - stwierdził.
Jak wskazał premier, Polska jest przygotowana dużo lepiej do walki z żywiołem niż była w 1997 i 2010 r. Jak dodał, od tego czasu powstała infrastruktura przeciwpowodziowa, a zbiorniki przeciwpowodziowe nadal mają rezerwę pojemności, "w tym zbiorniki, które chronią Oławę i Wrocław na wypadek bardzo dużej wody".
Szef rządu dodał, że zarządzanie zbiornikami przeciwpowodziowymi wymaga koordynacji. "Trzeba będzie czasami spuszczać wodę, częściowo podnosić na niektórych odcinkach, aby cały czas mieć elastyczną rezerwę na wypadek większej wody" - powiedział szef rządu. Jak dodał, najbliższa noc będzie "dramatycznym wyzwaniem dla wszystkich".
Premier odniósł się również do współpracy ze stroną czeską i zarzutów, że zrzuty wody z czeskich zbiorników zwiększają zagrożenie powodziowe w Polsce. "Byłbym ostrożny wobec formułowania takich zarzutów. Mamy wystarczająco dużo problemów z powodu wody z nieba, żeby szukać niepotrzebnych emocji w relacjach z sąsiadami. Współpraca między administracjami rządowymi i wymiana informacji jest pełna. W tej chwili nie mam powodu, by stwierdzić, że jakieś poważne zagrożenia w Polsce wynikają z nieodpowiedzialnego działania strony czeskiej" - zaznaczył.(PAP)
gkc/ akar/ oloz/ js/